środa, 21 marca 2012

Masło Jojoba z BU

Masło Jojoba kupiłam w Biochemii Urody. Według zapewnień producenta nawilża i zmiękcza skórę, reguluje produkcję sebum, działa łagodząco na stany zapalne skóry, zmiany łuszczycowe lub egzemę, odżywia i wygładza, chroni przed działaniem wolnych rodników, sprzyja redukcji zmarszczek powodowanych suchością skóry. Można je stosować również do pielęgnacji włosów i skóry głowy, okolic oczu, na dłonie i paznokcie.





Moje wrażenia:
Pewnie olej byłby bardziej naturalną formą skorzystania z dobrodziejstw jojoby, ale po prostu uwielbiam to masło! Ma przyjemną, miękką, smarowną konsystencję i miły, delikatny zapach, taki maślany. Naprawdę miło się nim smarować.
Używam go zamiast kremu do twarzy (i jednocześnie pod oczy), sprawdza się też na ustach. Skóra faktycznie jest miękka i nawilżona, chociaż trochę za słabo, żeby zlikwidować odwodnienie - przynajmniej zimą potrzeba czegoś więcej i samo masło jojoba nie daje rady.
Nie zapycha, nie podrażnia, a wręcz mam wrażenie, że nakładam na twarz taką milutką, kojącą kołderkę.




Jest tłuste i długo używałam go wyłącznie na noc lub wtedy, gdy nie planowałam makijażu. Zimą okazało się jednak, że odrobina nałożona na najbardziej wysuszone partie twarzy makijażowi w niczym nie przeszkadza.
Ciekawa jestem, czy ktoś używa tego masła? Chętnie też poczytam opinie o oleju, może w przyszłości skuszę się na niego?



Pozdrawiam,
Owca

czwartek, 23 lutego 2012

Olej Monoi z BU

Monoi - to unikalny, tradycyjny olej wywodzący się z rejonów wyspy Tahiti, produkowany ręcznie od zamierzchłych czasów przez ludy Polinezji, według ściśle określonej procedury.”
posiada właściwości nawilżające, wygładzające i zmiękczające skórę
wykazuje własności przeciwzapalne, łagodzące i gojące drobne uszkodzenia skóry
działa antyseptycznie i przeciwgrzybiczo
delikatnie chłodzi rozgrzaną słońcem skórę oraz sprzyja regeneracji i złagodzeniu podrażnienia posłonecznego
działa również regenerująco na włosy suche, z rozdwajającymi końcami, wbudowuje się w ich strukturę, wygładzając je, zapobiegając mechanicznym zniszczeniom oraz chroniąc przed działaniem słońca, detergentów i słonej lub chlorowanej wody
wykazuje właściwości przeciwłupieżowe oraz hamujące swędzenie i podrażnienie skóry głowy




Moje wrażenia:
Przede wszystkim ten zapach! Jest po prostu obłędny! Słodki, intensywny, egzotyczny. Olej monoi zawdzięcza go gardenii tahitańskiej i bazowemu olejowi kokosowemu. Oczywiście nie jest to zapach dla zwolenniczek lekkich, cytrusowych, odświeżających zapachów. Mnie się niesamowicie podoba.
Olej w temperaturze pokojowej ma stałą, twardą i kruchą konsystencję, jednak bardzo dobrze się rozpuszcza pod wpływem ciepła skóry, więc nie ma kłopotów z aplikacją. Jeżeli w pomieszczeniu temperatura wynosi dwadzieścia kilka stopni, cała zawartość słoiczka potrafi się błyskawicznie stopić.




Używam go głównie do włosów. Po każdym umyciu nakładam go na końcówki, wystarczy odrobinka oleju roztarta między palcami i delikatne przeczesanie nimi włosów.
Od czasu do czasu stosuję go do olejowania skóry głowy. Nakładam, zawijam w folię i ręcznik i trzymam co najmniej godzinkę, po czym myję włosy. Nie dostrzegam spektakularnych efektów, chyba zwykły olej rycynowy znacznie lepiej się tu sprawdza, ale nie ma tego zapachu...
Czasami używam go zamiast perfum, niestety – nie mogę tego odżałować - zapach bardzo szybko się ulatnia. Testowałam go również na skórze twarzy, nawilża i skutków ubocznych nie zaobserwowałam.
Ciekawa jestem, czy olej Monoi ma więcej fanów? Miał ktoś z nim do czynienia?

Pozdrawiam,
Owca

czwartek, 16 lutego 2012

Z innej beczki – warszawska zjAva

Dzisiaj dla odmiany notka zupełnie nie kosmetyczna. Wiadomo jednak, że stres fatalnie wpływa na urodę, a zatem należy się relaksować :) Chciałam Was zaprosić na bardzo przyjemne relaksowanie się z wszelkiego rodzaju grami bez prądu – planszowymi, karciankami, RPG, LARPami – podczas konwentu zjAva, który odbędzie się w najbliższy weekend w Warszawie.




Jeżeli nawet część słów, które użyłam w poprzednim zdaniu wydaje się Wam obca i dziwna, na pewno znacie przeżywające obecnie prawdziwy rozkwit planszówki, a z resztą będzie można zapoznać się w trakcie imprezy.
ZjAva nastawiona jest przede wszystkim na granie, ale nie zabranie konkursów, warsztatów i prelekcji, a na stoiskach wystawców będzie można zaopatrzyć się w najróżniejsze gry i gadżety.
Zabierzcie znajomych, przyjaciół, rodzinę i przybywajcie, to fajny sposób na spędzenie weekendu! Po szczegóły odsyłam na stronę organizatorów .


Pozdrawiam,
Owca

wtorek, 14 lutego 2012

Na ratunek dłoniom: Isana intensywny krem do rąk z 5% urea

Zima nie jest przyjazna dla naszych rąk, potrafią czerwienieć i pierzchnąć pomimo noszenia rękawiczek. Aby im pomóc, do wyboru mamy wiele mniej lub bardziej skutecznych środków. Dzisiaj chciałam Wam polecić krem Isana z mocznikiem dostępny w sieci drogerii Rossmann .
Od razu uprzedzam, że miłośniczkom lekkich, wchłaniających się błyskawicznie i bez śladu kosmetyków ten krem nie będzie odpowiadał. Jest gęsty, przypomina mi w konsystencji wazelinę.




Wchłania się nienajgorzej, ale mimo wszystko najlepiej używać go na noc i założyć rękawiczki. Naprawdę działa! Spotkałam się z porównywaniem go do kremu Neutrogeny i myślę, że coś w tym jest. A przy tym Isana jest znacznie tańsza.



Dla niektórych wadą tego kosmetyku jest zapach, który nie należy do typu lubianych przeze mnie, ale mimo wszystko jakoś specjalnie mi nie przeszkadza.
Podsumowując, jest to tani i naprawdę przyzwoity krem. Jeżeli szukacie czegoś dla siebie, warto go wypróbować.


Pozdrawiam,
Owca

sobota, 11 lutego 2012

Serum AZELO-oliwkowe z BU

Zgodnie z zapewnieniami BU serum AZELO-oliwkowe :
- nawilża, poprawia barierę lipidową skóry oraz chroni przed wolnymi rodnikami
- normalizuje pracę gruczołów łojowych i zmniejsza przetłuszczanie się skóry tłustej
- działa antybakteryjnie i antyseptycznie, wspomaga gojenie drobnych uszkodzeń skóry i wyprysków trądzikowych.
- sprzyja oczyszczeniu i zwężeniu porów skóry.
- wykazuje silne działanie gojące i przeciwzapalne, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, wzmacnia cerę naczynkową.
- wspomaga redukcję przebarwień zarówno pozapalnych powstałych po zmianach trądzikowych lub po mechanicznych uszkodzeniach skóry, jak również przebarwień pigmentacyjnych posłonecznych i związanych ze zmianami hormonalnymi




Może być stosowane zamiast kremów, jako lekki nawilżacz dla cery tłustej i trądzikowej.
Moje wrażenia:
Zaczęłam używać tego serum na początku lata zeszłego roku, po mało udanych doświadczeniach z serum Flavo-C http://www.biochemiaurody.com/sklep/serumferulicCE.html (napiszę o nim kiedy indziej). Ten produkt okazał się jednak strzałem w dziesiątkę!
Ma postać lekkiej, płynnej emulsji o delikatnym, nienachalnym zapachu.




Błyskawicznie się wchłania.
Podczas aplikacji czasami czuję leciutkie pieczenie skóry, ale nie jest ona podrażniona, a to wrażenie szybko mija.
Używam go głównie rano, na twarz i pod oczy. Latem w zasadzie wystarczało mi samo serum, jedynie na najbardziej zagrożone odwodnieniem miejsca nakładałam dodatkowo minimalną ilość kremu.
Zimą po wchłonięciu serum nakładam krem nawilżający z dodatkiem kwasu hialuronowego, a to i tak nie wystarcza, ale niestety, zima to zima. Zawsze mam wtedy poważne problemy z przesuszoną skórą.
Ciężko jest napisać coś więcej o jego działaniu, bo przecież nie jest to jedyny kosmetyk, który stosuję i ostateczne efekty zależą od nich wszystkich. Jednak uważam, że moja cera jest w tej chwili w lepszej kondycji, niż powiedzmy jeszcze rok temu. Serum azelo-oliwkowe jest stałym elementem mojej pielęgnacji twarzy od wielu miesięcy, więc niewątpliwie musiało się do tego przyczynić. Na pewno na razie nie chciałabym rezygnować z używania go.
Co przypomina mi o smutnym fakcie, że właśnie mi się kończy, a w te mrozy boję się składać zamówienie. Nie wiem, do czego będzie się nadawać zawartość przesyłki po takim przemrożeniu.


Pozdrawiam,
Owca

środa, 8 lutego 2012

Hydrolaty

Postanowiłam zacząć od notki o hydrolatach, ponieważ wrzucę je wszystkie do jednego worka i nie będę się szczegółowo rozpisywać o każdym z osobna.
Hydrolaty są produktem ubocznym procesu pozyskiwania olejków eterycznych z roślin i zawierają niewielkie ilości tychże olejków. Można ich używać zamiast toniku, jako odświeżającą mgiełkę do ciała i włosów, do rozrabiania peelingów i maseczek czy jako fazę wodną w produkcji kosmetyków.
Na pewno jednak nie może to być baza pielęgnacji. Nie spodziewajcie się, że przemycie twarzy hydrolatem zastąpi porządne oczyszczenie skóry albo zapewni jej wystarczające nawilżenie.
Do tej pory miałam do czynienia z hydrolatami:
Geraniowym - z Biochemii Urody (nie widzę go w tej chwili w sklepie) i mazideł – pachnie jak geranium, jest to świeży, intensywny zapach, ale wiele osób go nie trawi. Mnie akurat zupełnie nie przeszkadza.
Oczarowym – z BU – zapach jest delikatny, jak dla mnie trochę mdły
Ekologicznym z kwiatu kocanki - z mazideł – mocny, specyficzny zapach (podobny do przyprawy maggie stosowanej do zup), nie każdy go zaakceptuje. Tutaj podobnie jak w przypadku geranium Owca nie ma jednak problemów, w zasadzie nawet podoba mi się ten zapach. Jest trochę inny, niż olejku z kocanki, bardziej miodowy.




Właściwości poszczególnych hydrolatów zależą rzecz jasna od surowca, z którego powstały. W wyborze hydrolatu kieruję się zwłaszcza właściwościami nawilżającymi, łagodzącymi podrażnienia i kojącymi rozszerzone naczynka.
Jednakże nie oszukujmy się. Stężenie dobroczynnych substancji w hydrolatach jest tak znikome, że nie można oczekiwać fajerwerków. Czytałam wprawdzie pełne entuzjazmu wypowiedzi dziewczyn, które twierdziły, że po kilkakrotnym użyciu któregoś hydrolatu zaobserwowały spektakularne efekty, np. zupełnie zniknęło zaczerwienienie twarzy. Jeżeli rzeczywiście tak było w ich przypadku, cieszę się ich szczęściem, ale szanse na to są naprawdę niewielkie.
U siebie żadnych cudów jak na razie nie zauważyłam. Mimo to używanie hydrolatu jest po prostu przyjemne, jego zastosowanie wszechstronne, no i nie obciąża skóry nadmiarem chemii. Myślę więc, że zostanę przy tych produktach na długo.

A Wy używacie hydrolatów? Jakie są Wasze doświadczenia?

Pozdrawiam,
Owca

piątek, 3 lutego 2012

Z czym się borykam, czyli krótko o mojej skórze

Myślę, że zanim zacznę rozpisywać się na temat stosowanych przeze mnie kosmetyków, warto, żebym napisała trochę o sobie, a właściwie o swojej skórze.
Nie jest to niestety skóra łatwa w pielęgnacji:
jest tłusta, błyszcząca
ale okropnie odwadniająca się
naczynkowa – wiecznie zaczerwieniona + kilka małych skupisk pękniętych naczynek (wyglądają jak nieduże czerwone plamki)
wrażliwa, ale nie alergiczna
ze skłonnością do zanieczyszczania się (wągry)
Pewnie warto też wspomnieć, że jest to skóra po trzydziestce.
Staram się ją przede wszystkim dokładnie oczyszczać, nawilżać oraz łagodzić podrażnienia i naczynka.
Z włosami też wcale nie jest różowo. Z natury są cienkie i rzadkie, ale to, co mi najbardziej dokucza, to swędzenie skóry głowy z lekkimi objawami łupieżu i to z tym głównie walczę.


Pozdrawiam,
Owca